Przejdź do głównej zawartości

O wszystkim i o niczym...

Hej, zdaję sobie sprawę z tego, że... no, już od dawna nie było żadnego postu, czemu? Ciężko jednoznacznie określić, być może o dlatego, że wakacje już się kończą i chcę je do końca jak najlepiej wykorzystać? Cóż, jak narazi pomysłów mi raczej nie brak, więc to nie przez brak weny, może brak czasu? Chęci? Tak naprawdę, to ostatnio raczej jestem nieobecna na wszelkich portalach. Na snapie dużo się nie odzywam, na ll praktycznie nie wchodzę, na bloggerze (tak, przyznaję się) nie ma mnie codziennie, kiedyś musiałam wejść przynajmniej raz dziennie, a teraz nie wiem czemu, potrafię nie wchodzić prze kilka dni. Na TM... wstawiam prace, ale raczej nic poza tym, prawdopodobnie bym ich nie wstawiała, gdyby nie to, że robiłam mały przegląd i teraz są tak zapisane na kompie, że jeśli zapomnę, która jaką ma nazwę to już się w tym nie odnajdę, a nazw... nie chcę mi się zmieniać.







Przez ostatnie kilka dni poniekąd nie miałam czasu, starałam się robić wszystko na co tylko miałam ochotę, jeździłam w różne miejsca, spędzałam czas, raz aktywnie, raz biernie. Szkicowałam projekty, malowałam, rysowałam, jeździłam na rolkach, byłam na wyścigach wraków, głaskałam cielaki, a także między innymi byłam na meczu. Oprócz tego odpoczywałam i czytałam książki. Cóż, 28 sierpnia nie mogę powiedzieć, że spędziłam te wakacje źle, że były nudne i nic nie robiłam, może nie byłam np. na obozie, ale wiem też, to nie dla mnie. Może nie wychodziłam codziennie z domu i nie wracałam wieczorem, ale spędziłam ten czas miło.




Teraz, zaraz jest rozpoczęcie roku szkolnego i z jednej strony, chcę by wakacje trwały wieczność, z drugiej można powiedzieć, że tęsknię za zimowymi popołudniami (nie wiem, co mi odbiło). Przeważnie lubię raczej jak jest ciepło, więcej różnych ładnych ubrań, przyjemniej i mam większą chęć do życia, teraz kiedy już naprawdę widać skracanie się dni, czuję się trochę jakbym tak jak to słońce, które szybciej się chowa i później pokazuje zmęczona. Tak, można powiedzieć zmęczona tą całą 'wędrówką', jakbym opadała z sił. 




Nim się obejrzę, znów zacznie padać śnieg i będę odliczać dni do świąt, potem do ferii, w międzyczasie minie mój znienawidzony miesiąc luty. Następnie pechowy dzień - moje urodziny. Będzie coraz więcej testów, kartkówek i będę na skraju wyczerpania, równocześnie czerpiąc energię z bloga. Potem maj i czerwiec, a razem z tym luźne lekcje w szkole. Potem wakacje, które znów szybo przeminą i rozpoczęcie ósmej klasy. Ostatni rok w tej szkole, znów święta i tak dalej. A potem test, którego nazwa jeszcze nie jest znana, ale to właśnie jego wynik wpłynie na wybór liceum. Znów koniec roku, a potem w wieku 15 lat pójdę do LO albo technikum. Często wychodzę wyobraźnią kilka lat do przodu, nie wiem czemu, ale kiedy już sobie wszystko przemyślę, czuję się trochę spokojniejsza.



Ogółem, nie wiem czemu, ale mam jakieś przeczucie, że ten rok szkolny będzie...hm, dość... osobliwy. Kiedy już zostało przyjęte, że 6 klasy 'zostają' i idą do 7 klasy, to szczerze mówiąc... z początku było mi to zupełnie obojętne, po jakimś czasie, stwierdziłam, że to dobrze i może tak jest lepiej, teraz myślę, że to była fatalna decyzja, a jej skutki będą katastrofalne. Gimnazjum oddzielało kolejną część życia, przynajmniej ja tak zawsze uważałam i nadal uważam, dorastasz i idziesz w nowe miejsce, na nowo ucząc się współpracować z nowymi osobami. Teraz czuję się tak... jakbym w oczach wszystkich została zmniejszona, stłamszona, młodsza, tylko dlatego, że nie wkraczam kolejny 'etap życia', ale zostaję w starej szkole, teoretycznie mogłam się przenieść do innej szkoły np. z rozszerzonym językiem niemieckim, ale nadal i tak byłabym w siódmej klasie.




Szczerze mówiąc, nie wiem kto moim zdaniem ma gorzej, Ci, którzy zostają w 'starej' szkole, czy Ci, którzy w trzeciej gimnazjum będą ostatnim rocznikiem w szkole i możne powiedzieć, że będą 'sami' w szkole, która bez tętniących życiem młodszych uczniów wydawać się może pusta.



Niektórzy mogą powiedzieć,że dobrze, bo dłużej jesteś z przyjaciółmi, znasz już szkołę i stresujesz się mniej. Cóż, nie powiem, że się z tym nie zgadzam, w każdym bądź razie nie w 100%. Owszem znasz już tych ludzi, znasz szkołę i nauczycieli (w większości), ale czy stresuję się mniej? Już sama nie wiem, czasami mam chwilę, kiedy jestem spokojna i zrelaksowana, a czasami (najczęściej wieczorem, kiedy idę spać) jestem cała spięta. Co prawda, nie wiem jak bym się stresowała, gdybym szła do gimnazjum, nie wiem też czy bardziej stresowałoby mnie pójście do nieznanego, czy wrócenie do czegoś, co już znam. Hm, w gimnazjum na nowo mogłabym rozpocząć swoją trzyletnią ''karierę''. Szczerze mówiąc, jakoś dziwnie mi z tym, że nie idę do gimnazjum...



Poza tym obawiam się, że potem w liceum może być trochę dziwnie, no wiecie do 16 roku życia zostaję w gimnazjum, a potem rozpoczynam już wyższy 'etap' i idę do LO, albo technikum. A tak, jak jest teraz, to część tego 'gimnazjum' przeniosę do liceum i to już nie będzie to samo. Z tematem szkoły wiąże się jeszcze jedna rzecz, a mianowicie... blog, nie wiem jak długo uda mi się go prowadzić, narazie nie chcę o tym myśleć i się nad tym zastanawiać, ale kiedyś na pewno przyjdzie pora na powiedzenie sobie i innym ''koniec''. Pytanie nie brzmi ''czy'' skończę z blogiem, tylko ''kiedy''... Nawet jeśli udało by mi się prowadzić go kilka lat, to coraz bardziej tematyka będzie się zmieniać, tak samo jak mój styl pisania i odstępy czasowe między postami.



No, ale żeby nie skończyć posta z tematem szkoły na ustach, wróćmy jeszcze na chwilę do wakacji. Osobiście polecam Wam, zrobić (czy to w głowie, czy na kartce) taką listę, w której możecie uwzględnić wszystkie rzeczy, jakie podczas wakacji zrobiliście, jakie swoje zachcianki, pragnienia spełniliście, a także ile rzeczy z listy planów na wakacje udało Wam się spełnić.



Moja lista prezentuje się następująco:

💮 byłam w Sea Parku (fokarium),
💮 spędziłam kilka dni na plaży,
💮 Zwiedziłam kilka innych miejsca w Łebie (między innymi w Labiryncie, na wydmach, przejeżdżałam prze Słowiński PN, widziałam ruiny kościoła św. Mikołaja i kilka innych rzeczy, wiecie takie typowe dla wyjazdu nad morze), 
💮 spędziłam czas wspólnie z rodziną (w jakiś parkach, na rolkach itp.),
💮 odpoczęłam trochę, przede wszystkim: nareszcie się wyspałam! Dokładnie wczoraj, wstałam o 10:45, a poszłam spać około 23:30. Jak na mnie to spałam bardzo, bardzo dłuuugo. Zazwyczaj (w czasie wakacji) idę spać koło 1:00, (bo muszę, wiem, że jeśli wtedy nie położę się spać, to już nie usunę do końca nocy, chyba, że wcześniej skończy mi się książka), a wstaję najpóźniej o 8:30,
💮 przeczytałam sporo książkę (na chwilę obecną, dokładnie 13), przede wszystkim moje lista ''do przeczytania'' znacząco się skróciła, choć to nie koniec, w planach ma jeszcze przeczytanie 6 książek do maksymalnie końca września, mam nadzieję, że wyrobię się wcześniej, bo inaczej będę musiała ''poupychać'' te książki między lektury,
💮 kupiłam szkicownik canson A4, a także nareszcie założyłam ''prawidłowe'' konto na top model,
💮 zamówiłam kolejny szkicownik TM, na którego zamówienie zbierałam się już jakiś czas, od kilku dni szukałam takowego sklepach, ale nigdzie nie było, więc kupiłam na allegro,
💮 głaskałam cielaki, tak, naprawdę. Może się to wydawać nieco dziwne (przynajmniej dla niektórych), ale było bardzo fajnie, (jeśli ktoś chce, żebym opisała jak to wyglądało, to pisać komy),
💮 byłam na meczu (cóż, jeśli mam być szczera, było to przeżycie, którego raczej wolałabym nie powtarzać, ale gdyby nie patrzeć coś tam zyskałam - a konkretniej ''doświadczenie'', hm jeśli czytanie na telefonie artykułów przez większość meczu, to doświadczenie, to tak, zgadzam się - w każdym bądź razie, żeby nie było. Jedna rzez mi się podobała - przerwa. Śmiem twierdzić, że była najlepsza, te miny ludzi, którzy na ulicy, czy w pracy byliby dla siebie nieuprzejmi, na stadionie razem liczyli na wygraną swoich faworytów i nie ważne, za którym klubem/zespołem piłkarskim byli razem cieszyli się i kibicowali. Bardzo fajną też puścili muzykę, jedną z lubianych przeze mnie piosenek. Podsumowując, sam mecz i piłkarze biegający po boisku niezbyt mnie interesowali, ale wydarzenie, które może przyciągnąć w miejsce i razem złączyć ze sobą wiele ludzi, nie było najgorsze).




Niestety, nie udało mi się zrobić tych rzeczy:

❎ chciałam kupić okulary słoneczne, ale mi się nie udało, szczerze przyznam, nie wiem czy to dlatego, że nie znalazłam odpowiednich, czy dlatego, że żadne mi się nie podobały,
❎ niestety nie udało mi się zapisać na jazdę lekcji konnej, cały czas 'podążam' ścieżką w dobrym kierunku, ale...
Ogółem już jakoś pod koniec maja zaczęłam odwiedzać różne stadniny, w jednej umówiłam się na jazdę, ale akurat w ten dzień padała deszcz i lekcja została odwołana, potem stwierdziłam (razem z moją mamą), że poszukamy jakieś innej stadniny, z... lepszymi warunkami? Chodzi o to, żeby stajnia dla tych koni była zbudowana z cegły i żeby było tam sporo miejsca. Systematycznie jeździłam do różnych innych stajni, ale... albo jedne były trochę daleko, albo nie spodobały nam się warunki tam panujące (np. konie w ogrodzeniach pod prądem itp.). W końcu znalazłam stajnię, która... mogłoby się wydawać, że jest odpowiednia, po przyjeździe z wakacji nad morzem, miałam się tam zapisać, ale zrezygnowałam. Dlaczego? Otóż, dlatego, że... tamten teren był bardzo... nierówny, a do stajni trzeba było wejść pod górkę, która była naprawdę stroma i samej łatwo nie było tam wejść, więc co dopiero z koniem! Jak taka drobna osóbka, jak ja miałabym poprowadzić po tym stromym zboczu koniu, idącego własnym chodem? Najpierw w dół (podejrzewam, że prawdopodobnie bym się przewróciła), a potem do stajni pod górkę. Więc sobie odpuściłam. Na chwilę obecną również mam upatrzoną jedną stajnie, a dokładniej mówiąc tą samą, w której jeździłam 3 lata temu, nie jest ona położna najbliżej, ale chyba najbardziej... profesjonalna, miałyśmy tam zadzwonić i się umówić na jazdę, ale jak narazie nie ma kiedy. Weekend odpadł, następny też odpada, a w ciągu tygodnia to tylko pod wieczór, kiedy jest to raczej niemożliwe (na początku wakacji byłoby okej, ale teraz szybciej robi się ciemno i jest cała masa komarów).




A jak wygląda Wasza lista?
Napiszcie, co Wy myślicie na temat gimnazjów? Napiszcie do której klasy teraz idziecie i powiedzieć, jakie macie zdanie na ten temat ze swojej perspektywy.
Do następnego posta!
julka_k

Komentarze

  1. Zgadzam się z tobą w 100% jeżeli chodzi o gimnazjum. Zrobili to zupełnie bez sensu i żadnego przygotowania. Gimnazjum to było coś, można było się malować, poznawać ludzi; a teraz 7 klasa. -_-Ogólnie post bardzo fajny i rozumiem, jak się czujesz co do bloga, bo czuję się tak samo.
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę sie, że w swojej teorii nie jestem jedyną :)
      Tak, rzeczywiście - tak poważna decyzja bez odrobiny przygotowania. Poza tym chodzi też o to, że w gim... bardziej można wyrażać siebie, tak jak wymieniłaś (np. makijaż, jakieś dodatkowe dziurki w uchu, ubrania, paznokcie itd. - przynajmniej tak mi się wydaje) btw np. u mnie w szkole nie można malować paznokci, nie można nosić bluzek, które nie mają rękawów, nie można mieć głosów pofarbowanych itd. bo 'dajemy' zły przykład młodszym dzieciom. To jest... bardziej niż nie fair. Dziękuję^^ Przynajmniej nie jestem jedyną :) Miłej końcówki wakacji!

      Usuń
    2. * włosów pofarbowanych (autokorekta)

      Usuń

Prześlij komentarz

Pυвℓιкυנę туℓкσ кυℓтυяαℓηє кσмєηтαяzє.


Popularne posty z tego bloga

KOLORY 2/5

 Hej dziś w drugiej części opowiem Wam trochę o kolorach, jak je mieszać i łączyć by powstały inne barwy.

styl ~ ROCKOWY ~ GLAM ROCK

Hej! Na pewno każdy z Was kojarzy styl rockowy, jednak dziś chciałabym go pokazać i opisać dogłębniej. Dzisiaj zajmę się też stylem glam rock.

KOLORY 3/5

Hej dziś trzecia część kolorów, w której przedstawię Wam koło barw.