Hej, dziś piszę bo miałam zły dzień. Na początku...
Nie zrobiłam filmiku, które był wcześniej zadany, nie wiem, po prostu pomyliły mi się terminy...myślałam, że mam jeszcze tydzień żeby go zrobić...
Potem na matmie przenieśliśmy się do mojej znienawidzonej sali z takimi żółtymi, (przynajmniej dla mnie) ohydnymi światłami, których nie cierpię...
Potem jeszcze spotkało mnie coś...można powiedzieć smutnego, ale jakoś bardzo się nie zasmuciłam, za to obraziłam się na mojego kolegę...
A następnie pojechałam do fryzjera, z którego wróciłam z fryzurą nie taką jak chciałam (już chyba po raz trzeci w moim życiu)...
A później mam jeszcze zajęcia dodatkowe, na które bardzo, ale to bardzo nie chce mi się iść...
Ale wiecie co?
Nie warto przejmować się takimi rzeczami.
Film da się zrobić, z salą akurat nic nie poradzę ale...
Na kogoś innego można być obrażonym całą wieczność...
A włosy odrosną...
Nie, nie, nie.
Powinnam pogodzić się z tym co napisałam wyżej, przecież czasu już nie cofnę ale nie mogę...mam w sobie taką złość...
Na początku zawsze jest się ciężko pogodzić, dopiero z czasem nam przejdzie...
I wielu w takiej sytuacji jak np. teraz ja pewnie pomyślałoby sobie
''Ale ja nie chcę czekać''
I ja teraz uważam tak samo.
Chcę mieć ten film już z głowy, mieć matmę w normalnej sali, mieć znów długie włosy (a babcia mi mówiła ''Nie, nie obcinaj, krótkie można mieć zawsze, a długie nie'') i mieć wolne już do końca dnia.
I jest mi ciężko bo na dworze jest tak ładna pogoda (około 23 stopni) a ja muszę się uczyć i znosić to wszystko...
Ale dobra, poszukam pozytywów:
- nie dostałam jedynki za film,
- włosów nie mam aż takich krótkich,
- na zajęciach dodatkowych nauczę się czegoś,
I to tyle...
Musimy zrozumieć, że nie wszystko zawsze będzie po naszej myśli, a z porażkami, złymi sytuacjami musimy się pogodzić...
Ja zawsze powtarzam sobie tak:
''Dobra, czasu już nie cofnę, co było to trudno ale teraz nie chcę o tym myśleć''
I czasami działa, spróbujcie...
Napiszcie co wy robicie kiedy macie zły dzień.
julka_k
Nie zrobiłam filmiku, które był wcześniej zadany, nie wiem, po prostu pomyliły mi się terminy...myślałam, że mam jeszcze tydzień żeby go zrobić...
Potem na matmie przenieśliśmy się do mojej znienawidzonej sali z takimi żółtymi, (przynajmniej dla mnie) ohydnymi światłami, których nie cierpię...
Potem jeszcze spotkało mnie coś...można powiedzieć smutnego, ale jakoś bardzo się nie zasmuciłam, za to obraziłam się na mojego kolegę...
A następnie pojechałam do fryzjera, z którego wróciłam z fryzurą nie taką jak chciałam (już chyba po raz trzeci w moim życiu)...
A później mam jeszcze zajęcia dodatkowe, na które bardzo, ale to bardzo nie chce mi się iść...
Ale wiecie co?
Nie warto przejmować się takimi rzeczami.
Film da się zrobić, z salą akurat nic nie poradzę ale...
Na kogoś innego można być obrażonym całą wieczność...
A włosy odrosną...
Nie, nie, nie.
Powinnam pogodzić się z tym co napisałam wyżej, przecież czasu już nie cofnę ale nie mogę...mam w sobie taką złość...
Na początku zawsze jest się ciężko pogodzić, dopiero z czasem nam przejdzie...
I wielu w takiej sytuacji jak np. teraz ja pewnie pomyślałoby sobie
''Ale ja nie chcę czekać''
I ja teraz uważam tak samo.
Chcę mieć ten film już z głowy, mieć matmę w normalnej sali, mieć znów długie włosy (a babcia mi mówiła ''Nie, nie obcinaj, krótkie można mieć zawsze, a długie nie'') i mieć wolne już do końca dnia.
I jest mi ciężko bo na dworze jest tak ładna pogoda (około 23 stopni) a ja muszę się uczyć i znosić to wszystko...
Ale dobra, poszukam pozytywów:
- nie dostałam jedynki za film,
- włosów nie mam aż takich krótkich,
- na zajęciach dodatkowych nauczę się czegoś,
I to tyle...
Musimy zrozumieć, że nie wszystko zawsze będzie po naszej myśli, a z porażkami, złymi sytuacjami musimy się pogodzić...
Ja zawsze powtarzam sobie tak:
''Dobra, czasu już nie cofnę, co było to trudno ale teraz nie chcę o tym myśleć''
I czasami działa, spróbujcie...
Napiszcie co wy robicie kiedy macie zły dzień.
julka_k
Komentarze
Prześlij komentarz
Pυвℓιкυנę туℓкσ кυℓтυяαℓηє кσмєηтαяzє.