Hej wiecie jak to jest, kiedy macie urodziny i nic nie idzie po Waszej myśli...?
A więc ja mam tak zawsze w dniu urodzin...na serio(!)
Czy Wy też macie tak, że dzień urodzin jest dla Was pechowym dniem?
Czy może tylko ja mam takie nieszczęście?
Nigdy nie mogę powiedzieć, że jest on na plusie...gdybym miała go oceniać w skali 10 dzień katastrofalny, 1 niezły to dałabym mu 6...
Co prawda to nie jest tak, że dzieją się same złe rzeczy...ale, nigdy nic nie jest tak jak bym chciała...
Podobno lepiej szukać pozytywów, nie?
No, dobrze a więc dziś: nie miałam wypadku, nie straciłam czegoś (albo kogoś), co jest dla mnie ważne...
O dziwo, nie walnęłam głową w ścianę...
No...wymieniać dalej?
Ok, ale teraz napiszę dlaczego ten dzień jest taki zły...
Na początek zacznijmy od tego, że od dobrych paru lat moje urodziny zawsze wypadają w dzień ''pracujący'' więc...niestety trzeba wtedy iść do szkoły...
Dalej, w moje urodziny zazwyczaj (łagodnie mówiąc) akurat wypadają jakieś kartkówki, testy, odpowiedzi...itp.
Na dodatek, nie wiem czy tylko ja tak mam ale...nie lubię swoich urodzin, nie lubię tego dnia, uważam go za stracony i kiedy dostaje od rodziny wcześnie rano życzenia itd.
To po prostu mam ochotę powiedzieć ''Nie przypominajcie mi o tym dniu''
Ale cóż...
Kiedy jestem w szkole zazwyczaj okazuje, że o czymś zapomniałam..tak, tak właśnie jest...
Gdyby tego było mało (bo los dba, aby za mało się w tym dniu nie działo) to jest sprawdzian (znaczy, do tego faktu się już przyzwyczaiłam) z...matematyki, a ja mam takie ''szczęście'' w pisaniu testów z matmy, że zazwyczaj brakuje mi dosłownie kilku procent (czasami nawet jednego, dwóch) do wyższej oceny...
Na kolejną falę smutku, działa fakt, iż klasówka ta była z geometrii, której wprost nie cierpię...
Ale, okej, piszę tutaj do Was więc przeżyłam...
Po długich oczekiwaniach na koniec lekcji (którym towarzyszyły różne pechowe sytuacje np. akurat dziś musiał być niezapowiedziany quiz)...nareszcie mogłam wrócić do domu...
W którym okazało się, że czeka na mnie masa pracy bo w dzień później (czyli piątek, 10.03) mam konkurs z ortografii...
I siedzę znudzona, nad tym stołem i wkuwam na pamięć zasady pisowni ''ó, u, ch, h, rz, ż''...
Potem sprawdzam telefon a tam wiadomości od rodziny z życzeniami...I nie wiem co, mam odpisać...nie chcę ignorować ale... to''dziękuję'' jest zbyt poważne(?)... a ''dzięki'' wydaje mi się (akurat do tej sytuacji) takie za bardzo znudzone i obojętne...(?)
Kolejna sprawa: Ja nie lubię tortów, więc teraz wszyscy się pytają ''Jak to, tak bez tortu?'', ''Bez tortu? Nie chcesz tortu?'' itp.
Nie, ja nie chcę tortu, ja chcę ciasto! (Swoją drogą, w końcu postawiłam na swoim).
Tak więc mija mi dzień urodzin...wiem, jest bardzo ''wesoły'' i ''radosny'' i wcale ''nie pasuje'' do niego określenie ''beznadziejny''...
Podsumowując to moje urodziny są dla mnie dniem...nie najlepszym...
Napiszcie czy też macie tak w dzień urodzin i jak on Wam mija?
Jakie emocje towarzyszą Wam wraz ze zbliżającymi się urodzinami?
No, to chyba już kończę...bo właśnie przypomniałam sobie, że muszę napisać opis bohatera z lektury na jutro...
julka_k
A więc ja mam tak zawsze w dniu urodzin...na serio(!)
Czy Wy też macie tak, że dzień urodzin jest dla Was pechowym dniem?
Czy może tylko ja mam takie nieszczęście?
Nigdy nie mogę powiedzieć, że jest on na plusie...gdybym miała go oceniać w skali 10 dzień katastrofalny, 1 niezły to dałabym mu 6...
Co prawda to nie jest tak, że dzieją się same złe rzeczy...ale, nigdy nic nie jest tak jak bym chciała...
Podobno lepiej szukać pozytywów, nie?
No, dobrze a więc dziś: nie miałam wypadku, nie straciłam czegoś (albo kogoś), co jest dla mnie ważne...
O dziwo, nie walnęłam głową w ścianę...
No...wymieniać dalej?
Ok, ale teraz napiszę dlaczego ten dzień jest taki zły...
Na początek zacznijmy od tego, że od dobrych paru lat moje urodziny zawsze wypadają w dzień ''pracujący'' więc...niestety trzeba wtedy iść do szkoły...
Dalej, w moje urodziny zazwyczaj (łagodnie mówiąc) akurat wypadają jakieś kartkówki, testy, odpowiedzi...itp.
Na dodatek, nie wiem czy tylko ja tak mam ale...nie lubię swoich urodzin, nie lubię tego dnia, uważam go za stracony i kiedy dostaje od rodziny wcześnie rano życzenia itd.
To po prostu mam ochotę powiedzieć ''Nie przypominajcie mi o tym dniu''
Ale cóż...
Kiedy jestem w szkole zazwyczaj okazuje, że o czymś zapomniałam..tak, tak właśnie jest...
Gdyby tego było mało (bo los dba, aby za mało się w tym dniu nie działo) to jest sprawdzian (znaczy, do tego faktu się już przyzwyczaiłam) z...matematyki, a ja mam takie ''szczęście'' w pisaniu testów z matmy, że zazwyczaj brakuje mi dosłownie kilku procent (czasami nawet jednego, dwóch) do wyższej oceny...
Na kolejną falę smutku, działa fakt, iż klasówka ta była z geometrii, której wprost nie cierpię...
Ale, okej, piszę tutaj do Was więc przeżyłam...
Po długich oczekiwaniach na koniec lekcji (którym towarzyszyły różne pechowe sytuacje np. akurat dziś musiał być niezapowiedziany quiz)...nareszcie mogłam wrócić do domu...
W którym okazało się, że czeka na mnie masa pracy bo w dzień później (czyli piątek, 10.03) mam konkurs z ortografii...
I siedzę znudzona, nad tym stołem i wkuwam na pamięć zasady pisowni ''ó, u, ch, h, rz, ż''...
Potem sprawdzam telefon a tam wiadomości od rodziny z życzeniami...I nie wiem co, mam odpisać...nie chcę ignorować ale... to''dziękuję'' jest zbyt poważne(?)... a ''dzięki'' wydaje mi się (akurat do tej sytuacji) takie za bardzo znudzone i obojętne...(?)
Kolejna sprawa: Ja nie lubię tortów, więc teraz wszyscy się pytają ''Jak to, tak bez tortu?'', ''Bez tortu? Nie chcesz tortu?'' itp.
Nie, ja nie chcę tortu, ja chcę ciasto! (Swoją drogą, w końcu postawiłam na swoim).
Tak więc mija mi dzień urodzin...wiem, jest bardzo ''wesoły'' i ''radosny'' i wcale ''nie pasuje'' do niego określenie ''beznadziejny''...
Podsumowując to moje urodziny są dla mnie dniem...nie najlepszym...
Napiszcie czy też macie tak w dzień urodzin i jak on Wam mija?
Jakie emocje towarzyszą Wam wraz ze zbliżającymi się urodzinami?
No, to chyba już kończę...bo właśnie przypomniałam sobie, że muszę napisać opis bohatera z lektury na jutro...
julka_k
U mnie zazwyczaj prawie zostaję wyrzucona z domu - nie wnikaj... XD
OdpowiedzUsuńDobra, nie będę...
UsuńPo Twojej wypowiedzi mogę sądzić, że dzień urodzin jest również dla Ciebie dniem...no, powiedzmy... pechowym... Teraz wiesz, jak się dzisiaj czuję...(chociaż mnie z domu nie wyrzucają xd)
Pozdrawiam serdecznie julka_k
A dla mnie dzień urodzin jest jedynym pozytywnym dniem.JA w nim rządzę,nikt i nic nie ma prawa mi go zepsuć
OdpowiedzUsuńC
W takim razie masz naprawdę fajne...Mi jak to zostało ujęte w treści posta, towarzyszą pechowe sytuacje...Cieszę, że są osoby, dla których ten dzień nie jest zły...
UsuńPozdrawiam julka_k
Nie mam fajnie bo zas inne dni sa jednym wielkim żartem
Usuń